Nauczycielką
jestem od niedawna, niespełna od trzech lat. Wcześniej byłam
ciocią w placówce z samotnymi mamami i żłobkową ciocią. Bycie
nauczycielem w przedszkolu lub szkole było moim marzeniem i ogromnie
się ucieszyłam dostając taką możliwość.
Dzisiejszego
dnia można się nasłuchać i naczytać, że nauczyciele to nieroby
pijące kawę, którzy powinni zmienić pracę skoro ta im nie
odpowiada. Rzeczywistość jest inna, ale nie mam zamiaru nikogo tu
przekonywać. Robię swoje najlepiej jak umiem. I nie oceniam innych.
Pragnienie
bycia przedszkolanką jest głęboko zakorzenione w moim sercu. Nie
wiem skąd to się wzięło. Pamiętam, że 12 lat temu poczułam
instynkt macierzyński, jednak byłam w liceum i ważniejsze było
dla mnie zdobycie wykształcenia niż samotne rodzicielstwo. Poza tym
byłam zamotana i musiałam sobie tak układać życie by się z
niego cieszyć. Czyli uczyć się radości z drobnych spraw.
Tęsknotę
kryjącą się w sercu złagodziły studia pedagogiczne, które
pozwoliły mi na radość ze swojego postępowania. Później był
wolontariat w Domu Samotnej Matki, gdzie opiekowałam się maluchami,
które dawały mi siłę. Następnie praca w żłobkach. Nasłuchałam
się „Po co wycierasz po studiach tyłki obcym dzieciom?”, itp.
Nie obchodziło mnie zdanie innych. Czułam, że małymi kroczkami
buduję doświadczenie. Cieszył mnie uśmiech nakarmionego,
przewiniętego dziecka. Rozczulał mnie widok wyciągniętych do mnie
rączek, pierwsze kroki maluchów czy ich spokojny sen. Wiedziałam,
że dzieci mnie kochają, serce się ściskało, gdy słyszałam od
nich „mamo”. Ale pragnęłam więcej. Dzieciaki odchodziły do
przedszkoli. A ja przewijanie, karmienie, usypianie, zabawianie
kilkunastu maluchów miałam świetnie opanowane. I zdobywanie ich
serc! Czułam, że nadejdzie zmiana. I łup! Z dnia na dzień zmiana
pracy. Przedszkole, 4-5-latki, wychowawstwo, objecie grupy po
doświadczonej kobiecie. Nie było łatwo, ale starałam się jak
mogłam. Stosy dokumentacji, krzywe spojrzenia rodziców dzieci… No
nic, co mnie nie zabije, to mnie wzmocni.
I
tu zaczęła się moja miłość do Bliżej Przedszkola. Prenumerata
Plus uwolniła mnie od ślęczenia po nocach przy drukowaniu,
malowaniu, wycinaniu, laminowaniu. Ktoś się pyta „Po co
nauczycielowi podwyżka?”. Choćby po to by mógł kupić sobie
pomoce i się szkolić. Dla świeżego nauczyciela kupno dekoracji
czy pomocy na zajęcia, wydania kilkuset złotych miesięcznie, to
kupa kasy… A wiadomo, że lepiej mieć swoje i nie bać się, że
komuś się coś zniszczy.
Pomoce
i czasopismo było boskie. Warte swojej ceny. By zamówić
prenumeratę musiałam odkładać przez kilka miesięcy. Cieszyłam
się jak dziecko, gdy kurier mi przynosił pakiet. Dzieciaki bardzo
lubiły zajęcia z Waszych propozycji i uwielbiały kolorowe pomoce.
Zaczęłam brać udział w konkursach by wzbogacać swój warsztat
dydaktyczny, a jednocześnie pisać. Uwielbiam pisać, a jeszcze
bardziej skrobię, gdy jestem doceniana za wysiłek. Czuję się
wtedy potrzebna.
Po
kilku miesiącach zobaczyłam, że organizujecie (Bliżej
Przedszkola) Forum. Popatrzyłam na zdjęcia, filmiki i zastanawiałam
się czy kiedyś będę mogła sobie pozwolić na to finansowo.
Zazdrościłam, ale z poczuciem radości, że ktoś bierze w tym
udział.
W
sercu i głowie pojawił się kolejny cel-wybrać się choć raz na
Forum. Założyłam puszkę-skarbonkę i zaczęłam oszczędzać.
Przestałam oglądać filmiki, bo nie było to dla mnie do
osiągnięcia na tamtą chwilę. Rok później było 13 Forum…
wtedy mnie bolało serce, pragnęłam tam być ze wszystkich sił.
Już się wgryzłam w świat BP. Czułam, że jestem na takim etapie,
że wiele bym skorzystała z uczestnictwa w Forum. Częściej
wrzucałam coś do puszki.
Po
dwóch latach oddałam dzieciaki do szkół. Grupa była wymagająca
ale moja. I wiem, że dzięki pracy z tymi dziećmi wiele się
nauczyłam. Ogromnie miłe jest to, że rok później dostaję smsa
od rodzica, że dziękuje za moją pracę z dzieckiem w przedszkolu.
Albo to, że absolwentka przychodzi poczytać nowym przedszkolakom.
Każde „Dzień dobry” na ulicy pokazuje, że pamiętają o mnie,
że coś znaczyłam w życiu dzieciaka. Jest to budujące,
motywujące.
Do
puszki wrzucałam 1, 2, 5 zł. W miarę możliwości. Wiadomo, że na
bieżąco dokupowało się kwiaty, liście i inne ozdoby. Ale
wiedziałam, że dzięki temu będzie wszystkim przyjemniej w sali
przedszkolnej.
W
międzyczasie powstała grupa Bliżej Przedszkola, z której można
czerpać garściami, dzielić się swoimi pomysłami i wymieniać
dobrym słowem. Napiszę, że w niej jest jak w rodzinie, a nawet
lepiej, bo są rodziny, z którymi dobrze się wychodzi tylko na
zdjęciu. Grupa wspomaga podczas każdego problemu, nie trzeba się
tu krępować czy wstydzić. Dobre duszki Robert Halik i Emilia Rak
zawsze pomogą.
Ten
rok przedszkolny zaczęłam z kolejną przygodą ze starszakami. Są
cudowni. Uwielbiam ich. Chętni, pracowici, radośni. Wspaniale mi
się z nimi pracuje. W międzyczasie zaczęłam spełniać marzenia
(a to kupno wymarzonej książki, a to jednodniowy wyjazd, spotkanie
z ulubiona autorką). Zaczęłam się nagradzać za swoją pracę,
ale nie torebką, butami, a szkoleniem. Pojechałam na szkolenie do
pani Ewy Zielińskiej, potem na Maraton Artystyczny do Moniki Kluza.
Było wyjątkowo, wyniosłam bardzo wiele z tych spotkań. Jednak
chciałam jeszcze się czegoś dowiedzieć, po to by moja praca była
bardziej efektywna, rozwijająca moje dzieciaki. W tym roku kończyłam
30 lat i stwierdziłam, że robię sobie prezent na urodziny. Puszka
była prawie pełna więc to był idealny znak. I ten łomot serca i
motyle w brzuchu. Zapisałam się na 14 Forum. Porządne szkolenia
kosztują, więc trzeba wybierać-coś do domu lub zdobycie wiedzy.
Nie lubię zagracania więc wkładam ile się da do głowy. Cieszy
mnie to, że mogę się czegoś nauczyć i dać to dzieciom obcych
ludzi. Bliscy i koleżanki mówią „Dlaczego jeździsz na płatne
szkolenia? Nikt Ci nie podziękuje za to”. To na co wydaję kasę
to moja sprawa. Od nikogo nie pożyczam. Oszczędności nauczyła
mnie mama. Jeśli czegoś nie mogę mieć a pragnę tego-odkładam,
rok, dwa, czasami trzy… Wracając do 14 Forum. Mąż dowiedziawszy
się, że chcę jechać zaoferował się, że mnie zawiezie (z
zachodniopomorskiego do małopolskiego). Ktoś powie „pantoflarz”,
„zazdrośnik”. Ale mój Maciek jest taki, że się cieszy z tego,
że moja praca to moja pasja. Śmieje się, że książka dla dzieci,
wycinanki czy sztuczne kasztany mnie cieszą. A cieszą! I to jak!
Pomogą mi w pracy, uraduje dzieci więc dzięki nim zrealizuje swój
cel.
Jadąc
na Forum zabraliśmy po drodze dwie dziewczyny, które poznałam na
grupie Bliżejprzedszkolnej Izabelę oraz Karolinę. Kobiety, które
się nie widziały, a wymieniały komentarzami na grupie
nauczycielskiej spotkały się i od razu zaczęły wymieniać
doświadczeniami. Nie było patrzenia z boku, niezręcznej ciszy,
tylko wzajemne poznawanie się. Czas podróży szybko minął i
zaczęło się nauczycielskie szaleństwo. Wspaniałe wystąpienia,
stosy książek, płyt, śmiechy, uściski, warsztaty, konkursy,
piękne stroje. Każdy znalazł coś dla siebie. Jako forumowy
świeżak byłam rozdarta, bo chciałam i tańczyć, i zapisywać
układ, i słuchać, i iść na warsztat, i coś kupić do pracy.
Było tu tyle dobroci, że nie nadążało się tego przyjmować.
Pierwszy
dzień forum rozpoczęliśmy jazdą bez trzymanki. Na wejściu do
Solnego Miasta przywitały nas miłe panie, stosy książek i
oczywiście pan Robert. Moja spragniona dusza nie wiedziała czy
lecieć pod scenę i wyczekiwać na rozwój wydarzeń czy szperać po
stoiskach. Dostałam w rękę siatę pełną książek i płyt,
obwarzanka i pomknęłam na miejsce. Zaczęło się od powitania,
uśmiechów, uścisków, dobrego słowa, ochów i achów. Pan Jacek
Pyżalski pokazał, że makaron penne nadaje się nie tylko do
gotowania i prac plastycznych, ale zdrowego motywowania dzieci do
wysiłku. Monika Kluza już pierwszego dnia doprowadziła do zadyszki
wielu obecnych. Przerwy były zbyt krótkie by zjeść, skorzystać z
WC, kupić książki, wziąć udział w licznych warsztatach i
konkurach, robić zdjęcia czy porozmawiać. Wszystko było w pędzie,
a człowiek chciałby wszystkiego spróbować. Nie dało się! Pani
Ludmiła mnie oczarowała, ta lekkość jej działań powala. Ludka
ta jest naturalna, ciepła, szczera. Kobieta onieśmieliła mnie na
tyle, że wstydziłam się poprosić ja o wspólne zdjęcie. Ja, ta
co nie umie perfekcyjnie grać, śpiewać i tańczyć...miałam iść
i prosić o foto? Może jak się trochę podciągnę. Pani Piotrowska
miała hipnotyzujący głos a jej wypowiedź dała wiele do myślenia.
Pan Jacek Tarczyński pokazał, że muzykowanie nie musi powodować
bólu głowy spowodowanego hałasem, tylko śmiech i radość. Przez
panią Zielińską to zawsze płaczę. Słucham kobiety i cieszę
się, że mogę choć trochę uszczknąć z doświadczenia tej pani.
Dociera do mnie, że mogę stanąć na rzęsach, a i tak może coś
nie pójść po mojej myśli i to nie musi być moja wina. Pani
Kustosz pokazała w jaki sposób ćwiczyć małą motorykę ręki. To
każdy wie, ale świeży pomysł zawsze jest godny uwagi. Pani Jola
powiedziała co zrobić, gdy usłyszymy pytanie „Kiedy skończy się
ta zabawa?” i co robić by ono w ogóle nie padło. Julia Derkacz
doprowadziła do salw śmiechu podczas zabaw przy muzyce. Pani Maria
Tomaszewska zabawiła się w Roberta Jankowskiego. A Miłosz Konarski
zakończył dzień z przytupem.
Drugi
dzień zaczęła Agnieszka Chartanowicz, która doprowadziła do
zakwasów przez fitness i hip-hop. Jej płyty są cudne. Są na mojej
liście do kupienia, gdy tylko odłożę kilka dyszek. Michał
Zawadka ruszył naszymi głowami byśmy czasem pomyśleli o myśleniu
od kuchni. Pani Czeglik zaczarowała cala salę i także doprowadziła
nas do łez, bo okazało się, ze jesteśmy ważne każdego dnia,
nawet wtedy gdy mamy gorszy dzień i nie powinnyśmy się aż tak
krytycznie traktować. Czereśnie czyli chłopaki w krótkich
spodenkach zrobili na forum mały Woodstock, gitara, tańce, zabawne,
wpadające w ucho teksty porwały wiele osób do zabawy. Karolina
Barańczak zachęcała nas do śpiewu bez podkładu… aż ciarki
mnie przechodziły, gdy jej słuchałam, bo ja nawet z tekstem pieje
jak kogut… Ale cóż, ćwiczę i się staram. A dzięki takim
wykładom jestem trochę pewniejsza siebie a tym samym skutezniejsza.
Pani Ludmiła znów nęciła głosem i dobrym sercem podsuwając
muzyczne pomysły. Pani Agnieszka Kuźba pokazała,
że dzięki podróżom otwierają się nam oczy i widzimy więcej w
naszej pracy. Nawet wyjście
na podwórko w błoto
jest podróżą
dla dziecka. Monika Kluza wprowadziła
nas w świat
dwudziestolecia międzywojennego
poprzez prośbę
ubrania się w
stroje podobne do tych z tamtego czasu. Kupiłam
sobie nawet pierzaste boa na co mąż
dziwnie się
uśmiechnął…
Następnie panie
Węglarz i
Tomaszewska
opowiedziały jak
korzystać z
Mruczącego
kotka. Obecnie jestem na etapie słuchania
słuchowisk.
Dzieci bardzo
chętnie słuchają
przygód zwierzaczków. Pani Katarzyna i
Anna podkreślały
jak ważna jest
samodzielność w
życiu dzieci.
Wielkie wrażenie
zrobiła na mnie
Dorota Krzywicka. Pamiętam
jak słuchałam
jako dziecko jej wypowiedzi w pewnym programie i
pomyślałam, ze
chciałabym
posłuchać jej
mądrych słów
na żywo.
Ostatnio słuchałam
na MAC konferencji z udziałem
pani Doroty i się
uśmiechałam,
cieszyłam się, że
są jeszcze
ludzie którzy kochają
książki i
uczą dorosłych
jak wzbudzić
miłość dzieci
do czytania. Miłość do czytania i nauki
powinno się zdobyć dzięki obserwacji rodziców, a przedszkole i
szkoła mają to umacniać. Pani
Aneta dała nam
wskazówki jak się
nie poddawać i
pielęgnować w
sobie pasje do pracy. A Miłosz
znów zarażał
nas zaangażowaniem
do rytmiki. Ten dzień
zwieńczył
rozczulający
setki serc koncert.
Trzeci,
niestety ostatni dzień, był muzyczno-czytelniczy. Piosenki ludowe,
zabawy ludowe, koncert NOWEJ HUTY, The Best of Monika i Mateusz Kluza
rozbudziły we mnie wielką chęć nauki tańca do tego stopnia, że
zacznę tańczyć z mężem, czego unikam od lat. Biesiada
staropolska prowadzona przez Ludmiłę pokazała, że tańce ludowa
nie są takie straszne, a wręcz magiczne. Jestem molem książkowym
i zarażam miłością do książek moje przedszkolaki, więc
czekałam szczególnie na występ Anety Konefał-Misiowej Mamy,
kobiety, która stworzyła projekt Mały Miś w świecie wielkiej
literatury, czyli jeden z projektów w którym biorę czynny udział.
Jej wystąpienie potwierdziło, że w czasach marudzenia na
nauczycieli jest cała masa takich, którzy poprzez Misia szerzą
czytelnictwo wśród dzieci. Pani Izabela Michta-mądra i piękna matka dwójki dzieci i autorka książek dla maluchów pokazała, że młoda osoba też potrafi wnieść coś wartościowego w życie wielu ludzi. Sobota to był też dzień
MAC-wydawnictwa, które bardzo mnie zainteresowało swoja ofertą,
chęcią pomocy i zaangażowaniem. Planuję się przerzucić na Was.
Reasumując-Forum
to wspaniałe wydarzenie dla nauczycieli z pasją, którzy mimo
nagonek chcą się kształcić, wspierać i motywować w trudnych
chwilach. To były cudowne dni w tym roku. Chciałabym jeździć co
roku do Was i uczyć się od fachowców z pierwszej ręki, jednak
puszka zapełnia się więcej niż rok. Nie mam ochoty z tego powodu
poddawać się czy użalać, a cierpliwie dążyć do celu.
Ekipo
Bliżej Przedszkola-dziękuję za dobro, którym otaczacie
nauczycieli i przedszkolaki, dzięki czemu możemy nasze przedszkolne
życie zmieniać na lepsze. Jesteście
najlepszym dowodem na to, że nauczyciele pragną się rozwijać i
tworzyć mocne fundamenty edukacji dzieci.
Pozdrawiam
serdecznie.
Agnieszka
Zapraszam na fb Z książką w sercu
oraz Instagram zksiazkawsercu
Komentarze
Prześlij komentarz